czwartek, 14 maja 2015

"Życie jest jak ciasto z rabarbarem trochę kwaśne, trochę słodkie"

To było rok temu. Wyniki, które zmieniły wszystko.
W ciągu tego roku dużo się zmieniło.
My.
Moja praca.
Mąż jest w trakcie szukania nowej pracy.
Nasza droga do dziecka.
Emocje - zostały.
Przytłumione, ale są.
Myślałam i się przeliczyłam, że poradziłam sobie.
Nie.
Ukryłam je tylko za warstwą. Za warstwa czegoś co nazwałam po swojemu "nic mi nie jest". A jest.
...
Zaczęło się z tydzień temu.
"II kreski na teście" - pragnę.
Niezależnie co mogą przynieś, tego nie wie nikt. A najbardziej chce dziecka.
...
Zaczęłam myśleć czy zrobiliśmy wszystko. Czy nie za szybko zdecydowaliśmy się na adopcje. Czy to nie ucieczka przed badaniami, lekarzami, dietami, tabletkami. Droga na skróty.
...
Mamy drogę adopcji i od kilku miesięcy nic nie robimy.
...
Tzn, że potrzebuje jeszcze jednego kopniaka by uwierzyć, że wyniki są jakie są i nic się nie zmieni?
Nawet gdyby coś się zmieniło to pewnie tylko na in vitro. A na to się nie zdecydujemy. Tyle.
Gdyby coś się znacząco zmieniło to pewnie byłabym w ciąży. A nie jestem.
...
Ciężki wieczór za nami.
Boli. Mnie.
Boli męża.
...

A może warto?
...
Dobra zbieram się do pracy. Dziś czeka mnie wieczorem pieczenie cista z rabarbarem mniam. Mamy jutro odwiedzimy Teściów :)
...
Życie jest jak ciasto z rabarbarem trochę kwaśne, trochę słodkie.
...
Miłego dnia:)

10 komentarzy:

  1. Takie wahania nastojów i myśli są chyba najgorsze.. Niby wiesz, na czym stoisz. Czekasz na adopcje, a jednak w głowie kłębią się różne myśli. Czy to na pewno moja droga? Czy zrobiłam wszystko, co mogłam? itp. Myślę tylko, ze nie można od tych myśli uciekać. Trzeba je przeżyć. Zgodzić się na to, że są. Mnie za pierwszym razem zwaliło z nóg. Myślałam, że sobie wszystko poukładałam, a tu..? Karciłam sama siebie. Przecież po podjęciu decyzji powinnam być szczęśliwa. To dlaczego nie jestem? Po kilku dniach wszystko wraca do normy. Uspokajam się. Tylko pytam, ile jeszcze razy przyjdzie mi zmierzyć się z samą sobą..??? Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i próbuje jakoś się otrząsnąć. Myśli skierować na właściwą drogę. W poniedziałek planuje zadzwonić do Ośrodka by umówić się na testy psychologiczne. Od stycznia się z tym zbieramy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Emocje są mi dobrze znane, są mi tak bardzo bliskie. Po dwóch poronieniach nie mogłam okiełznać moich emocji. Codziennie płacz, codzienna szarpanina, straszliwy ból na wieść o czyjejś ciąży, o narodzinach czyjejś córki... Po prawie dwóch latach pierwsza wizyta w ośrodku. Uspokoiłam się, zaczynam znowu żyć. Małymi krokami. Nawet koleżanki w pracy stwierdziły, że jest ze mną dużo lepiej. Żałoba niby za mną, decyzja podjęta, ale dzisiejsza wieść o narodzinach córki znajomej zadała mi znowu ból i żal. Jestem zdecydowana na adopcję, pewna, że to nasza droga. Ale jeden impuls wystarczy, żeby ten przeszywający ból powrócił. Niby się uodporniam, niby nie czuję tego, co rok temu. A jednak…
    Pozdrawiam!
    P.S. czytam Twojego bloga regularnie i Wam kibicuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie mam to samo. Wystarczy impuls i wszystko w gruzach. Ja tez jestem zdecydowana na adopcje tylko czemu to tak długo trwa..
      Ściskam mocno :)
      Co Nas nie zabije to Nas wzmocni i tego się trzymajmy :)
      Bardzo się ciesze, ze mam stałe czytelniczki :) Aż się zaczerwieniłam ;)
      Życzę powodzenia :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Doskonale wiem co czujesz. Niby jest wszystko dobrze, staram się iść dalej ale tak naprawdę w środku czuje jeszcze żal. Tak sobie myślę, że to jest normalne, że pojawiają się wątpliwości. Decyzja o adopcji jest trudna decyzja i wydaje mi się, że dopóki nie poznacie swojego dziecka to te wątpliwości i pytania będą się pojawiać. Jeśli mogę wiedzieć to z jakiego powodu nie możecie mieć dzieci? Ściskam Cię bardzo mocno i życzę wszystkiego najlepszego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko byłam pewna, że mam już ten "etap" za sobą i jestem cała sobą pewna naszej drogi. A tu taka " niespodzianka".
      Mój M nie ma plemników o prawidłowej budowie. I wg lekarza tego nie da rady poprawić suplementami czy dietą. A u mnie lekarz stwierdził macice dwurożną - bez większych badań więc biorę tą diagnozę z przymrożeniem oka. I endokrynologiczne problemy oczywiście wg lekarzy. Natomiast ja od roku nie biorę tabletek i czuje się lepiej niż przed i w trakcie ich brania. Taka oto historia.
      Dzięki :)

      Usuń
  4. Wiem, co możesz czuć. U mnie dwie kreski na teście stały się nawet prawie jak obsesja. Dzisiaj nadal czuję w głębi siebie, że chciałabym urodzić ale mogę też adoptować kolejny raz. Nie ma żadnego znaczenia czy urodzone sercem czy brzuchem. Po prostu MOJE <3 .
    Też miałam wahania ale teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie :)
    My podczas czekania w razie W uważaliśmy :) bo adopcja stała się numer 1.
    Ale to już decyzja każdego z osobna :)
    Odnajdziesz szczęście! ;*
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie. Maniakalnie kupowałam testy ciążowe czy owulacyjne. A później ryczałam jak bóbr, że nie udało się.
      Pewnie jak już będziemy mieli dziecko to też będę najszczęśliwsza na świecie. Póki co to odległy termin.
      My jesteśmy zdecydowani, ale chyba nie potrafię wyłączyć myślenia "co by było gdyby.." Oby do kursu.
      Dzięki :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. To myślenie co by było gdyby, to druga natura człowieka i tego się nie przeskoczy. Gdzieś tam w każdej z nas nawet podświadomie siedzi pragnienie bycia w ciąży i odczywania że nasze dziecko jest z nami bezpieczne a nie gdzieś tam wirtualnie nie wie wiadomo kiedy się pojawi. Dopóki nie zostaniesz mamą, to te ciąże w okolicy, sukcesy w szybkim zajściu w ciążę bedą kłuły w serce bo trudno wyłączyć myślenie że i nasze zycie mogloby się tak a nie inaczej potoczyć. Na szczęśice to z czasem mija :)

      Usuń
    3. Liczę na to :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń