piątek, 8 maja 2015

Nostalgicznie

Sobota rano.
Chwile po 5.
Kot w pileszach naszego łóżka. Powinnam napisać miziak kochany, jednak nie tym razem. Prócz przytulania zaprezentował nam z rana próbkę ostrości swoich zębów. Kara łazienkowa poskutkowała bo łukiem omija łózko. Musi wiedzieć, że tak nie wolno. Po rannych "ekscesach" mąż obrócił się drugi bok i nadal śpi. A ja buszuje w necie.
I przeglądam blogi.
I w nostalgiczny nastrój wpadłam.
I poryczałam się.
Wiem to głupie.
Nad tym, że ani razu podczas akcji z testami ciążowymi, nie widziłam nawet cienia drugiej kreski. I nie wiem jak to jest. Zawsze pokazywały jedną.
I nie dowiem sie.
Ani tego jak to jest być w ciąży. Mieć brzuch jak "piłka lekarska". Jak dziecko kopie itd.
Nie będzie mi to dane.
Nawet mdłości 1-trymestru są i będą mi obce.
...
Wypłakałam się i oby było mi lepiej.
Płacz oczyszcza.
...
Pamiętam, jak podjęliśmy decyzję o powiększeniu rodziny. Pamiętam swój entuzjazm. Pojechaliśmy w rodzinne strony. Powiedzieliśmy o swoich planach rodzicom. Byłam przekonana, że to kwestia góra dwóch miesięcy. Mija 2,5 roku od tej chwili.
...
Już nie ma mnie sprzed tych 2,5 roku.
Zmieniłam się.
Życie mnie zmieniło.
...
Już nie czekam na cud bycia w ciąży.
Czekamy na dziecko.
...


14 komentarzy:

  1. Ja również nigdy nie widziałam drugiej kreski, i już nie zobaczę.
    Ale codziennie widzę szczęście i ufność w oczach mojego dziecka - i to jest dla mnie wspanialsze niż jakakolwiek, nawet najbardziej wyraźna kreska na teście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację. To jeszcze przede mna. Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Niepłodność nas zmienia, ale też uczy - pokory, cierpliwości i wytrwałości. Rodzicielstwo adopcyjne może odbiera nam dwie kreski na teście, poranne mdłości i kopniaki w żebra, ale to, co daje w zamian warte jest znacznie więcej. Kiedy patrzę na uśmiechniętą buzię Smerfa jestem pewna, że nie oddałbym tego uśmiechu za nic.
    Jestem pewna, że kiedy weźmiesz po raz pierwszy swoje dziecko na ręce zapomnisz o tym, że nie zaserwował/a Ci porannego przytulania porcelany w łazience ;)
    A tymczasem etap, który przychodzisz jest naturalny i zrozumiały.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiałam sie czytajac Twój komentarz ;) "porannego przytulania w łazience" - boskie ;P
      Jak będziemy miec już naszego "smerfa" w domu to zapewne będe widzieć to podobnie jak Ty. Tylko kiedy to nastąpi.
      Przytrafiło mi się to 1-szy raz. Mam nadzieje, że limity na takie rozważania już wykorzystałam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Ja też nigdy nie widziałam tej upragnionej kreski na teście, ale od kilkunastu dni czekam na dwie kreseczki w buziaku naszego Synka. Na jedyneczki, które próbują się przebić. I wszystko inne jest nie ważne. Sama się przekonasz. A do chwil słabości masz prawo.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Obyś miała racje, że taka chwila nastąpi :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Życie weryfikuje marzenia...ja też kiedyś chciałam być w ciąży,latami marzyłam o dwóch kreskach i kopniakach w brzuchu, narodzinach...nawet gdzieś na blogu o tym pisałam.Potem już tylko chciałam czuć ciepło swojego dziecka w ramionach - to był moment, kiedy podjęliśmy decyzję o adopcji.Nie droga była ważna ale to, co czekało na jej końcu. Teraz mały Truteń śpi w swoim łóżeczku a ja jestem zakochaną po uszy Mamą.Życzę Ci tego z całego serca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dokładnie. Na poczatku naszej drogi do zostania rodzicami miałam pewne wyobrażenia i oczekiwania. Teraz juz ich nie mam. Ważne by zostać rodzicami. Reszta ułoży się sama.
      Dzięki :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Pamiętam jak ja zobaczyłam druga kreskę na tescie. Nie mogłam uwierzyć, w to, że się udało. Później zrobiłam jeszcze dwa, które również wyszły pozytywnie. Niestety
    szczęście nie trwało długo...teraz te testy są jedynie pamiątka po moim dzieciatku, które
    straciłam. Życzę Ci dużo szczęścia. Czytając blogi, w których kobiety opisują swoje życie po adopcji, i to ile szczęścia i radości dały im ich dzieci, tez coraz częściej zaczynam o niej myśleć. Narazie tak po cichu, nigdy nie wiadomo jak nasze życie się potoczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam decyzja o adopcji dała spokój, którego od dość dawna brakowało w naszym życiu. Co by się nie działo damy radę i tego się trzymamy :) Mnie blogi o adopcji z happy end-em też nastrajają pozytywnie. Dają wiarę, że można. Czekam na chwilę, aż dołączymy do grona takich osób :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Ja widziałam drugą kreskę raz.. Na swoim teście. Nie wiem.. Może lepiej by było gdyby jej nie było albo gdyby potoczyło się wtedy wszystko dobrze..
    Później widziałam 8mm kropeczkę na ekranie monitora usg i więcej już nigdy.
    Maleństwo odeszło. Z tym się nigdy nie pogodzę.
    Ale dziś jestem mamą adopcyjną i bardziej szczęśliwa nie była bym :) moja Ami to cud i dar :)
    Tego życzę wam również :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam II kreski pięć razy.
    Kiedyś też na nie czekałam, marzyłam, cieszyłam się z każdego bladego cienia. Choć tylko za pierwszym razem to była czysta radość, nie podszyta lękiem.
    Potem ciąża maciczna i kolejna ciąża, gdzie modliłam się o spadek bety - byle nie znów szpital, operacja...
    Nienawidzę się za to. Ale kolejne testy, gdy po prostu przedłużał się cykl, napawały mnie przerażeniem. Nienawidzę się za to uczucie ulgi, że jest tylko I kreska...

    OdpowiedzUsuń