niedziela, 29 listopada 2015

Wewnętrzny spokój.

Każdy rok przynosi ze sobą zmiany. Jeden mniejsze, drugi większe. Właśnie minał Nam rok od 1-szej wizyty w Ośrodku.
Pamiętam siebie. Patrzyłam w przyszłość z przerażeniem w oczach.
Kurs: Jesień 2015.
To przeciez dopiero za rok.
Bałam się czasu, który musi upłynąć, aby faktycznie rozpocząć drogę ku naszemu dziecku.
W tej kwestii życie mnie zaskoczyło.
Czas przelatywał mi między palcami z prędkością światła.
Bałam się spotkań na które nie dotrę na czas lub wogóle  ze względu na swoją pracę.
Tu ponownie wszechświat pokazał Nam, że niemożliwe nie istnieje.

Kurs powoli zbliża sie ku końcowi.
A w powietrzu Święta.
A za rok będzie nas już więcej.
Będzie inaczej.
Ciesze sie jednak z czasu który mam tu i teraz. Czas na kino. Czas na wypad w miasto. Bez dużego planowania.
Na wszystko przychodzi czas.
Nie uważam że ten który mam teraz jest gorszy niż ten który czeka Nas u boku z dzieckiem.
Czekam ale juz inaczej niz rok temu. Spokojnie. Telefon zadzwoni w najlepszym dla nas czasie. Jeżeli będzie to dopiero za rok, Widać po cos nam był ten rok. Nie warto wkurzac sie na cos na co nie ma sie wpływu.
Przyjmuje życie jakim jest tu i teraz.
Mijający rok nauczył mnie cierpliwości i  że nic nie dzieje się bez powodu, dla kaprysu Kogoś u góry. To tak nie działa.

...

Pierniczki Świąteczne zna każdy. Ja dzis chce Wam przedstawić przepis który króluje u nas w domu juz od 3 lat. Taka nasza mała tradycja.
Przepis wymaga zagniecenia ciasta min 3-4 tyg przed Świetami. Nastepnie zagniecione ciasto piernikowe przechowujemy w lodówce. Po owych 3-4 tygodniach, tuż przed Świętami rozwałkowujemy ciasto. Wykrawamy pierniczki. Pieczemy. Ewentualnie ozdabiamy.
Przepis pochodzi z magazynu Kukubuk.
Oto przepis:
2kg mąki
1kg miodu
150g przyprawy piernikowej - nie polecam tej sklepowej - najlepiej zrobić ją samemu - ja dodaje kardamon, goździki, starty cynamon w laskach, świeży imbir, świeżo starta gałka muszkatałowa, ewentualnie gwiazdki anyżu jeżeli ktoś lubi, czarny pieprz.
2 kostki masła
soda oczyszczona
4 wiejskie jajka

Mąkę łączymy z sodą, robimy kopczyk w środek którego wbijamy jajka, następnie wlewamy mieszkankę: roztopiony tłuszcz+ płynny miód + przyprawa. Zagniatamy. Należy uzyskać jednolita konsystencję. Wkłądamy do lodówki.
Po wyjęciu z lodówki ponownie zagniatamy. "Należy pamietac że wódka rozluźnia nie tylko ludzi" - cytat z przepisu. 50 ml pomaga w rozwałowaniu ciasta.


\
My zawsze cześć przekładamy konfitura ze sliwek bez dodatku cukru taką eko.
Ewentualnie ozdabiamy płynną czekolada taka min 60 %.
Nasze pierniczki robimy najbardziej naturalnie jak sie da.
Nie przepadam za kolorowymi ozdobami do "pierniczków". Dla dzieci jest to pewnie niezła zabawa gorzej z ich zjedzeniem. Sam cukier. To już lepiej dziecko zająć robieniem ozdób z papieru. Zdrowiej.

Poniżej kilka fotek pierniczków z poprzedni lat.
Pierniczki nadziane.


















niedziela, 8 listopada 2015

Adopcja-kilka zdań

Adopcja w Polsce stawia dobro dziecka ponad wszystko przynajmniej w teorii i w przekonaniu urzędników.  Nie jedni rodzice adopcyjni gwałtownie zaprzeczyliby   tej teorii.  Dla dziecka adopcja to drugi początek,  z bagażem z 1-szego nieudanego.  Dla rodziców adopcyjnych często jest jedynym sposobem na posiadanie dziecka.  Oczywiście nie pomijam ludzi którzy adoptuja mogąc mieć biologiczne dzieci lub je mają.  Ale większość to tacy jak my gdzie droga o nazwie rodzicielstwo zaprowadziła nas pod drzwi z napisem adopcja.  Wybraliśmy ja świadomie.  Wiemy z czym to się je.
Próbuje nazywać rzeczy po imieniu.  Wierzę że nic nie dzieje się przez przypadek,  każda sytuacja która nas spotyka w życiu jest nam dana po coś.
Nie rozumiem po co wbijać sobie do głowy ze naszemu dziecku gdzieś tam dzieje się krzywda.  A tym samym powodować u siebie negatywne odczucia. To jeszcze nie jest nasze dziecko,  będzie miało możliwość nim być dopiero jeżeli ludzie z Ośrodka zadecydują ze w sprawie jego adopcji zadzwonią do nas,  a nie do innej oczekujące pary.
 Czekając na adopcje ma się wpływ na niewiele rzeczy.  Zostaje czekać.  Gdyby dzieciom do adopcji było dobrze w domach biologicznych to nikt by ich nie zabierał  od RB.  Brutalna prawda.  Oczywiście zdążają się studentki które nie piją i nie palą,  wpadają i oddają dziecko tuż po urodzeniu.  Ale rzadko - info od Ośrodka.
Ja wychodzę z założenia że dodatkowe zamartwianie nic konstruktywnego nie daje nam.
To moje zdanie.

czwartek, 5 listopada 2015

Kulinarnie

Eksperymenty kulinarne,  mają to do siebie,  że wiążą się z dużym prawdopodobieństwem niepowodzenia.  Udane próby dodają nam skrzydeł, które dość łatwo spalić - coś na styl Ikara.
A wszystko zaczyna się zwykle od 1 lub 2 produktów w naszej lodówce.  U mnie to była wędzona  makrela,  która dłużej leżeć już nie mogła.  "Pomysłowa żona" wymyśliła tartę .  Przeszukala internety.  Inspiracji nie wiele.  Spodobało mi się połączenie ze szpinakiem.  Tartę ciasto zagniotlam z ciemnej mąki,  bo innej jakoś brak w mych kuchennych szafkach.  Odłożylam   do lodówki.  Odmrozilam szpinak,  przysmażylam  z cebula i czosnkiem.  Klasyk.  Po podopieczeniu spodu,  farsz z dodatkiem jajek z łyżką mąki wlalam  do formy i do piekarnika.  Specjalnie nie użyłam ani mleka ani śmietany ani sera -  mąż nie powinien więc unikam.
Efekt całości dość mizerny.  Tarta była w piekarniku dwa razy dłużej niż powinna -  surowe ciasto.  Za dużo ciasta na za mała foremke.  Ciasta nie posolilam,  a farsz słabo przyprawilam.  Zjeść zjedliśmy omijając grube kawałki surowego ciasta,  ale kulinarnych fajerwerków nie było.  A szkoda.