Eksperymenty kulinarne, mają to do siebie, że wiążą się z dużym prawdopodobieństwem niepowodzenia. Udane próby dodają nam skrzydeł, które dość łatwo spalić - coś na styl Ikara.
A wszystko zaczyna się zwykle od 1 lub 2 produktów w naszej lodówce. U mnie to była wędzona makrela, która dłużej leżeć już nie mogła. "Pomysłowa żona" wymyśliła tartę . Przeszukala internety. Inspiracji nie wiele. Spodobało mi się połączenie ze szpinakiem. Tartę ciasto zagniotlam z ciemnej mąki, bo innej jakoś brak w mych kuchennych szafkach. Odłożylam do lodówki. Odmrozilam szpinak, przysmażylam z cebula i czosnkiem. Klasyk. Po podopieczeniu spodu, farsz z dodatkiem jajek z łyżką mąki wlalam do formy i do piekarnika. Specjalnie nie użyłam ani mleka ani śmietany ani sera - mąż nie powinien więc unikam.
Efekt całości dość mizerny. Tarta była w piekarniku dwa razy dłużej niż powinna - surowe ciasto. Za dużo ciasta na za mała foremke. Ciasta nie posolilam, a farsz słabo przyprawilam. Zjeść zjedliśmy omijając grube kawałki surowego ciasta, ale kulinarnych fajerwerków nie było. A szkoda.
No cóż...zdarza się :) Też mam za sobą kilka takich nieudanych kulinarnych eksperymentów, po których cała potrawa lądowała w koszu na śmieci. Jeśli u Ciebie jednak dało się coś zjeść, to już duży sukces ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszenie :) oby to był ostatni raz
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Całe życie sie uczymy a już w kuchni to normalne,raz sie uda raz nie uda. Nic sie nie stało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie, czlowiek uczy sie na błędach ;)Pozdrawiam
UsuńA ja zaczynam bazgrolić w blogosferze zapraszam : matczyneturbulencje.blogspot.com
UsuńPozdrawiam
Ha ha ha lubię eksperymentować w internecie poszukuje coś co by wyglądało że powinno być smaczne też omijam te produkty co ty, cholesterol u męża podniesiony. Najzabawniejsza jest zawsze reakcja męża jak widzi jakąś nowość czy dziwność na talerzu,, znowu będę głodny,,. Czasem smaczne a bywa i niezjadliwe. Pozdrawiam ewa
OdpowiedzUsuńMój M reaguje podobnie hehe Ci faceci. Pozdrawiam
UsuńJa też mam za sobą kilka wpadek. Najbardziej ekstremalna to pizza z mąki gryczanej. Zjedliśmy tylko dodatki, ale nie poddajemy się. Jeszcze kiedyś spróbujemy.
OdpowiedzUsuńhehe skąd ja to znam ;)
UsuńCzasem tak bywa. Niestety. Dlatego też jednak szukam sprawdzonych przepisów. Uwielbiam korzystać z bloga koleżanki, która uwielbia gotować :) sprawdzone wszystko :) ale też zawsze stosuje się do wszystkiego w przepisach :) najważniejsze, że zjedzone! :)
OdpowiedzUsuń