czwartek, 17 września 2015

Ku weekendowi

W końcu piątek.
Do weekendu jeszcze co najmniej 8 h pracy, ale zawsze to już piątek. Zmęczenie osiąga zenitu. Jutro odpoczywamy.
Planuje dziś wrócić do biegania. Pewnie nie wiecie bo nie pisałam, że miałam tygodniowa przerwę związaną z bólem w nodze. Ból biegacza. Mam nadzieje, że ból ustał i jak dziś wcisnę się w rzeczy biegowe i zacznę walkę sama ze sobą, nie pojawi się jak feniks z popiołów. Mój cel 10 km czeka. Na razie szlifowałam 8 km. Powoli przymierzam się do swojego 1-szego startu na 10 km. Musze wrócić do biegania by do końca września w rozsądnej cenie kupić startówkę na ten bieg. Nocne grudniowe 10 km w Krakowie. Oto cel.
Ze spraw adopcyjnych czekamy. Już bym chciała znać terminy spotkań by móc w jakikolwiek sposób zaplanować sobie pozostałe weekendy.
W ogóle pochwale się wyczynami mojego Męża, który w ostatni weekend przebiegł swój 1-szy maraton. Podziwiam go za to, że dał radę i że planuje kolejne starty. Chciałabym mieć tyle samozaparcia co On :) Cudowny jesteś!:)

Miłego szybkiego dnia, aby nastał już upragniony weekend!


9 komentarzy:

  1. Fajnie, że biegacie i lubicie.. U mnie ciężko z tym :/ a szkoda.
    Zawsze myślę, że wstyd by było iść biegać i dostać zadyszki przy ostatniej klatce w bloku (mieszkam w 1 a są trzy!!) :D
    Myślę, że już wkrótce będziecie rodzicami! Wszystko jest na dobrej drodze jak widzę! :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet 2km przebiegnięte jest sukcesem. Jak nie zaczniesz biegać małych dystansów to nigdy nie dasz rady na większych. Nikt nie zaczyna od półmaratonu . Ja na początku biegałam niecałe 4 km. Poza tym bieganie to walka sama ze sobą. Nigdy nie jest się na tyle zmęczonym by nie przebiec kolejnego km.
      Jeszcze trochę czasu musi upłynąć, ale dzięki za pozytywne wibracje. Rok prawie minął więc kolejny tez pewnie zleci nie wiadomo kiedy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Twój Mąż wymiata, ale i dla Ciebie jestem pełna podziwu. 8 km na mnie robi wrażenie. Moje próby biegania skończyły się gipsem. Tak to jest, jak się biega bez rozgrzewki. A kondycja przy Maluszku się przyda. Mój Mąż przed Tygrysem sporo biegał. Teraz albo nie ma czasu, albo siły :) Więc korzystajcie teraz, ile się da.
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekaże Mężowi pewnie się ucieszy :)
      Rozgrzewka to podstawa. Polecam bieganie. Odpręża i nieźle wkręca. I można trenować jak tylko ma się chwile, nie jest się ograniczonym czasem otwarcia fitnessu czy godzinami zajęć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. A więc jest upragniony weekend :)
    W adopcję wpisane jest czekanie....ale już coraz, coraz bliźej. Wszystko idzie w dobrym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie upragniony!:)
      To czekanie nie jest nawet takie uciążliwe, gdy inne obowiązki zajmują głowę. Nawet nie wiem kiedy minęło Nam te 10 m-c od złożenia podania. Obecnie czas biegnie dla mnie z prędkością słońca;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. super, jesteście oba zawzięci-uchy i bardzo dobrze, trzeba darzyć do celu i trzeba mieć w życiu cel :)
    trzymam kciuki za spotkanie z panią z ośrodka i że może jednak uda się dzień wolny :)
    Powodzenia :) i mam nadzieję że noga już nie boli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) wczorajsze bieganie obyło się bez bólu. Powinno być już ok. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Niech ten czas oczekiwania minie przynajmniej tak szybko jak Wasz 10-kilometrowy bieg - i absolutnie nie ciągnie się niczym cały długi maraton ! :) Tego życzę i baaardzo podziwiam za ducha walki - nie tylko jeśli chodzi o bieganie :) :*

    OdpowiedzUsuń