czwartek, 18 grudnia 2014

w "grupie" raźniej

Ja i obok cały świat.
Tak się czułam.
Do wczoraj.
To, że staramy się o dziecko mało kto wie, w pracy - jednostki.
O adopcji - nikt.
Nigdy nie byłam osobą, która swoja prywatne życie relacjonowała na forum.
I może dobrze.
Wystarczy, że powiedzieliśmy rodzicom, że zaczynamy starania o baby. Pamiętam nasze przekonanie, że raz, dwa i machniemy dziecko. Rodzina to rodzina. Gorzej byłoby z całą resztą.

Sytuacja sprzed dwóch dni koleżanki ku nadziei, poruszyła mnie. Płakałam jak bóbr.
Bo jak można publicznie wręcz "chwalić się" negatywnym stosunkiem do dziecka noszonego pod sercem. Gdyby nie mąż to ona by usunęła. SZOK.
To mnie bolało. Kobieta, która będzie matka, jest emocjonalnie na etapie dziecka.
Nigdy nie wiesz wszystkiego o tym z kim pracujesz.
Sytuacja poruszyła  nie tylko mnie.
I okazało się, że takich jak ja jest więcej.
I chodź nic to nie zmieniło. Czuję się z tym lepiej.
Jestem "normalna" i nie tylko ja nie mogę zajść w ciążę.
I nie tylko mnie ruszają takie akcje.
Przekonanie o byciu jednostką boli. W "grupie" jakoś tak raźniej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz