Prezenty.
Lubię dostawać.
Lubię dawać.
Formy bywają różne.
Nie każdy można spakować w pudełko z kokardką.
Własnoręcznie zrobione.
Pakowanie.
Made hand.
Kokardki. Tasiemki. Kolorowy papier.
Szary papier. Sznurek. Suszone pomarańcze. Takie lubię najbardziej.
A co w środku.
Ostatnio gównie zabawki dla dzieci. Nie swoich. Z rodziny.
Motto w rodzinie z mojej strony: " prezenty tylko dla dzieci ". Gorzej jak się dzieci nie ma. I tylko się prezenty robi - co jest miłe - zostaje tylko małe "ale"..
Ze strony męża prezenty praktyczne.Motto: "co potrzebujecie, wybierzcie, a my zapłacimy " Ma swoje plusy i to duże. Zabiera tylko magiczność otwierania paczek spod choinki jak sprzed lat. Pakowanie też odpada. Plus prezenty dla dzieci - tu przynajmniej można się wykazać w pakowaniu.
Prezenty w naszej dwuosobowej rodzinie.
To tez jest ciekawe, przynajmniej dla mnie, zjawisko. My nie jesteśmy w stanie utrzymać cokolwiek przed sobą w tajemnicy. Prezenty niezależnie do okazji wręczamy sobie dzień lub nawet kilka dni przed dniem zero. Albo zawczasu każde z nas już wie co dostanie. Tajemnice nas się nie trzymają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz