niedziela, 14 grudnia 2014

Świat potrafi być piękny, mimo wszystko, nawet w Święta

Przygotowania świąteczne to dla mnie magiczny czas. Nawet wtedy, gdy niecierpliwie wypatrywałam dwóch kresek na teście. Tylko raz w zeszłym roku w trakcie życzeń wigilijnych pękłam tak, że następne 20 minut  nie mogłam się uspokoić. Łzy same mi leciały z oczu. Ukryłam się w toalecie. Było mi ciężko. Nie przestałam przez to lubić Świąt. Chodź miałam myśli byśmy zostali w tym roku w domu u siebie, Święta we dwoje. Tylko nic by to nie zmieniło. Odkąd złożyliśmy podanie w OA, mój stopień nadpobudliwości wyrażanej płaczem spadł. Wiem, że gorsze chwile nie uciekły na zawsze. Próbuje nie myśleć/ czytać cały czas tylko o adopcji, a zająć myśli innymi sprawami. Żyć normalnie. Tak po prostu. I czekać na dziecko.
Od kilku tygodni wykańczam stroiki i kartki świąteczne. Taka moja prywatna odskocznia. I szukam ich więcej. To one dają poczucie normalności, odrywają moje myśli od czekania na dziecko.

Był w tym roku taki moment kilku miesięczny podczas którego dzieci, kobiety w ciąży, wiadomości o ciąży omijałam z daleka. Dosłownie. Przestaliśmy odwiedzać znajomych z dziećmi. 
Czy to "normalne" nie wiem. Dla mnie takie się stało. Teraz jest jakoś lepiej. Nie stałam się ciocią lgnąca do wszystkich dzieci. Po prostu obca ciąża juz tak nie boli. Zazdrość będzie pewnie zawsze. Ale ja mam już swoją nadzieje. Czas. I wiem, że na końcu tej drogi nasze marzenie się ziści. To buduje.

Zanim to nastąpi szykujemy się z M na przybycie też nowego członka rodziny, ale znacznie szybciej niż 2-3 lata. Zamieszka z nami kot. Nie byle jaki, pięknie szary. Rasowy. Już się nie mogę doczekać. To na pewno ostatnie ŚWIĘTA we dwójkę. Następne będą na pewno z kotem, a za dwa lata mam nadzieje, że już w czwórkę:) Ma obecnie nie całe 2 tygodnie. Taka niebieska kluska. Niebieska, bo to rosyjski kot niebieski. Futro ma szare, ale skórę niebieską. 

Co do Świątecznego szału, u nas w salonie już błyszczy piękna, żywa choinka. I momentalnie tak świątecznie się zrobiło. Pierniczki już miękną w metalowych puszkach. Podjadane co chwilę. Tak do kawy. Oby do Świat coś zostało.
Chciałam jeszcze zaserwować żurawinę własnej roboty. Przegapiłam jednak czas zakupu świeżej żurawiny. I skończy się na kupnej. 
Sernik to dla mnie esencja Świąt. Taka kulinarna. Od kilku lat stawiamy na jak najlepszy ser jaki znamy i możliwy do zakupu. Ser z mleka i kultur bakterii. Nic więcej. Smak jest nie porównywalny. Polecam.

Chciałabym, aby kolejne Święta były już we czwórkę, tj. ja, mój M, kot i dziecko:) Nie napalam się. Realia przynajmniej na razie są inne. Wg pani z OA na kurs wiosenny nie mamy szans. Może cud się stanie i miejsce dla nas się znajdzie. Na razie cud w drodze do posiadania dziecka nam się nie zdarzył, więc szansa jest. To i tak nie oznaczałoby przyszłorocznych Świąt w czwórkę. Na pewno zwiększyłoby to nasze szanse. Ta nie pewność co do terminu kursu: wiosna czy jesień, jest dość uciążliwa dla naszych planów urlopowych. 

Nie smucę się. Ida Święta. Może śnieżne. Byłoby miło. Któreś następne na pewno będą w czwórkę:)Wiem to.






1 komentarz:

  1. W zeszłym roku, kiedy nie byłam jeszcze świadoma jak wielki problem będzie nas dotyczył, marzyłam sobie, że w te święta będę tulić swoje dzieciątko. Nie będę. To będą pierwsze święta z całą moją świadomością niepłodności... Jak je zniosę? Nie wiem. Nie myślę.

    Ale Ty trzymaj się nadziei, że to jedne z Waszych ostatnich samotnych świąt!

    OdpowiedzUsuń