niedziela, 28 grudnia 2014

Poświątecznie - pozytywnie

Przed Świętami nie udało mi się podzielić z Wami spokojem jaki mnie ogarnął. Taki pozytywny. Obecny stan mojej psychiki sam mnie zaskakuje. Przedświąteczne "sprawy" sprawiały mi przyjemność. Pierniki się udały. Za to wszelakim polewom czekoladowym mówimy stanowcze NIE! Do dwóch razy sztuka i wystarczy. Serniki otrzymały same rewelacyjne recenzje. Choinka trzyma się. 5 dni w samotności nie były jej straszne. Sypać nie zamierza. Prawdziwe śnieżne Święta - były. Kochający mąż u boku - jest i kocha nadal:)
Ogarnął mnie spokój wewnętrzny.
Takie poczucie, że wszystko będzie dobrze. Wszystko się ułoży, po naszej myśli.
Wizyta u znajomych z dwóją małych dzieci. Bałam się swoich niespodziewanych łez. Pytań co bolą najmocniej. Próbowaliśmy się nawet przygotować co do wersji odpowiedzi na nie miłe pytania. Po kilku przemyśleniach postawiliśmy na spontan. Sama byłam w szoku, że na to poszłam.
 I o dziwo pytań nie było. Ci znajomi wiedzą, że się staramy o baby i że mamy pod górkę w tym temacie. To miłe, że są wokół nas ludzie, dla których jesteśmy ważni i nie chcą nas urazić.
 O adopcji oprócz rodzicom nie mówimy na razie nikomu. Będzie na to czas po kwalifikacji.
To był czas zmierzenia się z wieloma trudnymi dla nas sytuacjami.
Teściowie zostali poinformowani o naszej decyzji o adopcji, jak wygląda sytuacja w temacie itp. Nie było to łatwe, ale po zrobiło się tak jakoś lżej.
Święta były mocno otoczone dziećmi. I nie ruszało mnie to zbytnio.
Nie było też łez przy wigilii.
Obyło się też bez życzeń typy: powiększenia rodziny itp.
To pomaga. Daje wsparcie rodziny, która nie wie, domyślając się pewnie, że coś jest nie tak. Jednak nie dają nam tego odczuć. To jest fajne:)
Było miło, ale w domu najlepiej;)

1 komentarz: