sobota, 26 grudnia 2015

Kartka z kalendarza

Między barszczem a sernikiem,  kilka słów ode mnie.
Jak i kiedy mówić o adopcji nikt nikomu nie powie.
Każda para sama musi podjąć decyzję że dany moment jest tym odpowiednim.
Czy złożenie podania w Ośrodku?
A może rozpoczęcie kursu?
A może podjecie decyzji o adopcji jako  drodze ku macierzyństwu wystarczy by ogłosić światu radosna nowinę?
Ile ludzi tyle zdań.
My podeszlismy do tematu zero jedynkowo.
Ukonczony kurs daje pewność adoptowania  dziecka.  Daje kwalifikacje by rodzicami się stać.  Po ich uzyskaniu prędzej czy później znajdzie się dziecko dla nas.
Nie mając kwalifikacji w postaci ukonczonego kursu sytuacja nie była już taka klarowna. A my lubimy operować faktami.
Czas który dalismy sobie zanim oglosilismy światu nasze plany ugruntowal w nas podjęta decyzja.  Emocje opadły.  Teraz umiemy o tym mówić jakby było to menu dzisiejszego obiadu.  Jak coś naturalnego.
Cieszę się że nie zrobiliśmy tego wcześniej.
Odpowiedni czas i miejsce.
Teraz spokojnie czekamy do połowy lutego by moje sprawy zawodowe ułożyło się po naszej myśli.  Telefon do ośrodka.  A następny telefon to już ośrodek wykona do nas.
..
Dzięki nowinie która ogłaszamy w ten święta, nie odczuwam pustki, wręcz  odwrotnie. Czuje ze chwilą stania się rodzicami zbliża się szybciej niż nam się wydaje.
Może warto podejść do czasu który został nam dany we dwoje jako dar bycia razem zanim pojawi się mały człowiek.  A nie jak czas oczekiwania w niecierpliwości.
Cieszmy się ze świat które płyną.  Często nie dostrzegamy tego co jest tu i teraz i gonimy za czymś czego nie ma.  Na wszystko przychodzi odpowiedni czas.


czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych! 5

Wszyscy piszą posty napisze i ja.
A więc życzę Wam,  razem z moim mężem i szarym kociakiem,  aby atmosfera świat się zbliżających gościła w naszych domach każdego dnia roku nie tylko od święta i życzenia które sobie składamy spełniły się tak po prostu.
I
Ciąż dla tych co szukają ich co miesiąc wypatrujac pasków w kolorze czerwieni.
Telefonów dzwoniących dla adoptujacych.
Wyników wzorowych  by in vitro moc zacząć,  a po procedurze szybko rosnącej bety.
I cierpliwości.
A dla doczekanych radości z dzieciaczkow :)

Wesołych!


sobota, 19 grudnia 2015

Świątecznie

Jestem ale jakby mnie nie było.  Czyt.  Pisanie bloga.
Zaglądam do siebie i do was kilka razy dziennie.  Żeby nie było że dysponuje tak dużą ilością wolnego czasu to dodam że najczęściej jest to w komunikacji jadąc i wracając z pracy.  A że spędzam w niej ok 2 h dziennie to czasu mam wtedy sporo,  nie licząc ewentualnych przesiadek.
Prywatnie.
U nas chorobowo.  Ja dopiero co skończyłam leczyć zatoki,  3 tygodnie ciekło mi z nosa.  Dodam że byłam tylko jeden dzień na zwolnieniu.  Nie obyło się bez antybiotyku.
A teraz męża "polamaly"  korzonki. Tydzień w domu,  zalecenie leżeć.
A Święta za pasem.
Plan na weekend ambitny.  Pierniczki.  Ciasto już od 3 tygodni w lodówce leżakuje .  Dziś będziemy je rozluźnić. Wykrawać.  Nadziewać. Piec.  Oblewać czekoladą.




Choinka stoi.  Ubrana w łańcuchy. I kwiaty.  Dla bezpieczeństwa kota.

Z ozdób udało mi się zrobić lampiony sztuk 3.

I wianek na drzwi.


 Do tego miniaturowe choinki.  Posłużą jako podarki.


Święta przebywające,  jesteśmy przygotowani :)

W tym roku święta spędzamy u rodziców i teściów wiec główne gotowanie ominie mnie szerokim łukiem  za to planuje upiec makowiec.  Na poniedziałek planujemy zmielic mak i przygotować domowa masę makowa.  Niech się chowają te kupne. A z tyłu głowy mamy myśl że to mogą być ostatnie święta we dwoje plus kot.

Poszukuje pomysłu na polędwiczki wieprzowe.  Wszelkie sugestie mile widziane:)

Wesołych dni nie tylko w Święta :)

środa, 9 grudnia 2015

Spokój

Kurs adopcyjny ukończony.
Co czuje?
Spokój.
I juz wiem,  ze w przyszłym roku będziemy rodzicami.
I ta myśl daje mi wewnętrzny spokój.
...
A w domu już pachnie choinka.
Piernik zagnieciony.
Święta idą!
...

środa, 2 grudnia 2015

Dziecko i adopcja

Zastanawiam się jak to rzeczywiście jest z tym mówieniem dzieciom o adopcji.  Na kursie każdy wyniosle  deklaruje ze będzie mówić.  Kurs poleca ćwiczyć juz od 1szych dni dziecka u nas. Ćwicząc nawet na maluszka.   Może mało lub nic z tego nie zrozumie ale nam będzie juz łatwiej o tym mówić.  Poleca Jeża Kotowskiej. Ale wiadomo teoria teoria,  a jak to jest z praktyką.  Oczywiście mowie o dostosowywaniu formy do wieku. Czy Nam uda się spełnić obecne założenia?
A jak jest u Was?
Od kiedy zaczęłyscie czytać dzieciom Jeża czy inne bajki mówiące o adopcji?

Nasza biblioteczka zawiera już 3 tytuły dla dziecka o adopcji.
Jeza
Jak bocian nie przyleci skąd się biorą dzievi
Skąd biorą się rodzice

Jeż to klasyka.  Dużo tekstu obrazki nie zachwycają.  2 pozostałe wymienione przeze mnie tytuły bardziej odpowiadają mi dla maluszków.  Przepiękne obrazki.  Krótka często rysowania treść.

A więc jak to jest u Was z tym mówieniem o adopcji?