Luty macha do nas radośnie.
Dla nas dość ważny. Przełomowy. Strach miesza się z radością. Z jednej strony chce tego już, a z drugiej jest jeszcze tyle spraw do dokończenia czy to w pracy czy w domu przy wykończeniu pokoiku. A czasu jakby mało.
Od tygodnia jesteśmy w stanie istnej euforii i poczucia że się to już dzieje chodź ośrodek nie ma jeszcze prawa do nas dzwonić. Jak pisałam ostatnio to szykujemy się na ewentualne przyjęcie maluszka że szpitala co u nas wiąże się początkowo z byciem rodzina zastępcza. Przed nami praktyka której ukończenie umożliwi nam uzyskac papier z uprawnieniami do bycia rodzina zastępczą.
Jak tylko uda nam się kupić farbę to malujemy ściany. Co nie jest takie proste bo sklep który sobie upatrzylismy jest otwarty w tygodniu do 18. Ja chodź bym wyszła z pracy punktualnie co się nie zdarza, to nie zdążę przed zamknięciem. Wiec pewnie w sobotę z samego rana zrzuce męża z łóżka i pognamy wybierać kolory farb.
Nasze mieszkanie powoli zapelnia się rzeczami dla dzieci, mimo iż zgodnie z założeniem nic jeszcze nie kupujemy. A jesteśmy juz posiadaczami krzesełka do karmienia, wózek przyjedzie do nas za kilka dni. Wszystko sprezentowane.
Mamy też łóżeczko jeszcze nie złożone ale już jest, dostaliśmy od siostry męża. Natomiast zastanawiamy się nad dostawka do naszego łóżka.
Nad taką
Cena trochę odstrasza ok 600zl. Myślałam, że używana będzie tańsza przynajmniej o połowę a nie jest. Najtańsza używana znalazłam za 400 zł. Pewnie z 50 zł zeszli by z ceny. Pytanie czy na 6-9 miesięcy warto inwestować. Może któraś miała taki wynalazek w domu. Ten konkretny model urzekła mnie, a nawet nie wiem czy mi się zmieści. Dodam że jest składany i ma funkcje łóżka turystycznego.
Poplynelam dzis, trzeba jednak wracać do rzeczywistości. A ona jest taka ze do pracy trzeba się zbierać.
Dobrego poniedzialku:)