sobota, 29 października 2016

Jak na drożdżach

Nasz synek rośnie jak na drożdżach. Już się zaczęłam zastanawiać czy nie dodają ich przypadkiem do mleka. A tak serio to może warto jeszcze raz przestudiować skład kupowanego mleka;)
Ostatnie 2 tygodnie to u nas jedna wielka rewolucja. Mobilna rewolucja. Nasz synek stał się mobilny. Obraca się we wszystkie strony. Pozostawiony w jednym miejscu w dosłownie chwile jest już w innym. A to jeszcze nie raczkowanie. Już teraz trzeba mieć oczy dookoła głowy. Wszystkie kable to najlepsza zabawa.
Salon zamienił się w plac zabaw. Dwie maty, jedna piankowa, druga z pałąkiem, a  na nich zabawki.
dostał ostatnio w prezencie małą zjeżdżalnie na piłki. Póki co to ja puszczam piłki, a  Bąbel je tylko łapie na dole i bierze do buzi. Zabawka spodoba się też kotu, kręcące się piłki to coś dla niego. Zastanawiam się kto ma większa frajdę Bąbel czy kot :)
Do przodu ruszyliśmy z rozszerzaniem diety. Młody zaczął ruszać buzią i połyka jedzenie.  Dostaliśmy ostatnio od dziadków maliny z ich działki. Smak nowy. Bąbel krzywił się co niemiara, pestki mu nie podeszły, ale sok z malinek jak najbardziej. Tarte jabłko na podwieczorek chętnie zjada. Obiadki pochłania, ale w zależności od humoru.
Przenieśliśmy się na spacerówkę. Siedzieć to jeszcze Młody nie umie, ale gondola jest już za mała. Jeździmy więc w spacerówce rozłożonej na płasko. Na razie radości ze spacerów nie ma ani Młody ani ja. Liczę, że musi się przyzwyczaić, że jest zapięty inaczej niż było w gondoli. Oby. Na razie korzystamy z wózka 2 w 1. Chcieliśmy kupić samą spacerówkę, ale póki młody nie będzie chętnie jeździł w obecnej wstrzymujemy się z zakupem. Chcemy uniknąć sytuacji, że nasz synek odmówi jeżdżenia w wózku jak tylko zacznie chodzić.
Wyznaczono nam w końcu termin rozprawy o przysposobienie, na koniec roku tuż przed Świętami. Długo to wszystko trwa. Będzie prezent na święta.



środa, 12 października 2016

Zęby?

Katar. Zatkany nos. Kaszel. Płacz. Brak pozycji do spania. Spanie na brzuchu. Kręcę się i spać nie mogę. Apetyt bez zmian. Płaczę, a mama z tatą nie wiedzą czemu. Krzyczę. Wkurzam się. Pozycja na brzuchu bee. Pozycja na rękach bee. Koniec kołysania na rękach. Brak pozycji do usypiania. Gorączki brak. Wizyty u lekarza brak. Wizyta domowa - jak dobrze mieć znajomego lekarza. Brak snu.
Czyżby zęby?
Tak w skrócie można opisać naszą sytuacje domową z ostatnich dwóch dni. Dodam jest progres. Dziś już spaliśmy całą noc, oczywiście z przerwą na mleko. Od 19:30 do 7 rano Młody słodko spał, a o 2:30 mleko. Doceniam. Jak punkt widzenia zmienia się, gdy w nocy sen to ostatnia "rzecz" jaką można uświadczyć.

Trudno funkcjonować, gdy zmęczenie samo zamyka oczy. Drzemki Bąbla w ciągu dnia stały się moimi drzemkami, szkoda że proces prowadzący do nich był dla mnie mniej łaskawy. Przetrwałam. Mieszkanie wyglądało jak po przejściu huraganu. Nie miałam siły na nic. Robiłam to co trzeba czyli resztkę sił skierowałam w kierunku opieki Bąbla, odliczając czas do jego drzemek. Przetrwaliśmy.
Poczałkowo obstawialiśmy katar, bojąc się by nie było to coś poważnego i zostawiło oskrzela i uszy w spokoju. Dopiero dziś uświadczymy przyjacielskiej wizyty lekarza, ale coraz mniej wygląda mi to na wirusa, bardziej na reakcję zębów, których jeszcze nie widać, a już dają o sobie znać.

Pomimo całego zamieszania katarowo-zębowego nieustannie prowadzę akcje zapoznawania Babla ze smakami innymi niż mleko. Jak już wspominałam idzie nam opornie. Próbuję się nie zniechęcać. Mamy tez pierwszy sukces. Burak. Ekologiczny z uprawy dziadków. Pieczony burak to na razie jedyne warzywo, które włożone Młodemu do buzi powoduje reakcje ruszania buzią. Mięso mimo swego bardziej konkretnego smaku niż warzywa, nie wywołało u naszego synka ochoty na jedzenie.
Wprowadzamy też kaszę do mleka na wieczór. Baby Sun ryżową. Na razie dosypuje od dwóch dni po 2 łyżeczki kaszy do mleka, aby przyzwyczaić Młodego do nowego smaku i konsystencji.

środa, 5 października 2016

Wspomnień czar

Wczoraj Bąbel skończył 6 miesięcy, a za 10 dni nam jako rodzicom minie pół roku.
To co czuje odkąd zadzwonił telefon i już wiedzieliśmy że nasz syn czeka na nas w szpitalu to rollercoaster  uczuć.  Początki to była droga bez drogowskazów, jakieś małe światełka w tunelu i mnóstwo rad. Ach te rady.
Obsługa Bąbla - jak sobie przypomnę, że miałam problem ubierać Młodego w body zakładane przez głowę. Wybierałam wtedy wszystkie rozpinane z przodu. Uczyliśmy się każdej czynności przy Bąblu. A każdy kolejny tydzień dodawałam nam pewności siebie w tym co robimy, jednocześnie stawiając przed nami kolejne poprzeczki macierzyństwa. Mając problemy z ulewaniem co wiązało się z częstym przebieraniem ( śliniaki nie dawały rady ) w miarę szybko ubieranie przestało być dla mnie czymś nieznanym. Pamiętam jak pierwszy raz pojechaliśmy do Teściów, Młody miał niecałe 2 miesiące, a ja już bez problemów przekładałam Bąbla z ręki do ręki zmieniając ubranie, teściowa była w szoku.
Jak każdy rodzic musieliśmy przyzwyczaić się do płaczu dziecka i bezsilności, gdy jedyne co można zrobić to mocno przytulać czy kołysać.
Na początku przy nocnym wstawaniu budził się we mnie bunt, czemu mąż śpi a ja nie. Organizm potrzebował czasu by się przyzwyczaić do zmniejszonej ilości snu. Drzemki Młodego w ciągu dnia stały się również czasem snu dla mnie. Niecodziennie, ale początkowo często. Na nocki póki co narzekać nie możemy, synek w pierwszych miesiącach budził się średnio dwa razy. Zdarzały mu się nocki gdy tylko raz zbudził mamę bo mały miś był głodny. Kilka razy przespał noc bez pobudki na jedzenie. To były czasy. Były też nocki gdzie co 3 godziny był głodny i wołał o mleko. Mówię to o pobudkach na mleko bo takie głównie ma nasz synek. Raz, tylko raz obudził się w nocy z płaczem, zjadł i płakał, nie mógł się uspokoić 2 godziny. To był nasz pierwszy katar u Młodego. 2 godziny od  2 do 4 rano kołysaliśmy go na zmianę z mężem.
Obecnie noce mam bardziej pokrzyżowane pobudkami Młodego. Zasypia około 19, ok 23 jest karmiony na śpiocha. Zaczął się budził około 1, nie na jedzenie, tylko na zabawę. Zabieramy go wtedy do łózka i jeszcze kilka tygodni temu on leżał, bawił się dopóki nie zmęczył się i nie zasnął. Teraz jest zbyt ruchliwy i głośny byśmy  mogli położyć się  spać. Nawet 2 godziny potrafi tak szarżować. Tłumaczymy sobie jego nocne pobudki na zabawę, że to tylko skok rozwojowy i minie. Oby.
6 miesiąc przyniósł ze sobą mocną ruchliwość Bąbla. Sam przewraca się z pleców na brzuch, obraca się i sunie na brzuchu. A jak widzi kota to podnosi raczki do góry chcąc złapać go za ogon. Z kotem tworzą dość specyficzny duet. Bąbel w swojej delikatności potrafi złapać go za futro myśląc że go miło głaszcze. Dobrze, ze kot zdążył się już przyzwyczaić do Bąbla, a ich mizianie jest pod nasza stałą kontrola. Ciesze się, że ma okazje wychowywać się wśród zwierzęcia.
Wspomnień oczywiście mam sto razy więcej, tylko czasu na pisanie mniej. 3 dni podchodziłam i dłubałam coś w tej notce. Młody śpi ostatnio w dzień jak nasłuchujący zając.
Miłego dnia:)