Typ człowieka -przejmujący się.
Nie ułatwia mi to codziennego funkcjonowania.
Pracuje nad tym, bo panie z Ośrodka tez to zauważyły, a nie chciałabym aby był to powód dyskwalifikacji z procesu adopcji. Nie jest to proste zadanie. Jednak kto nie próbuje ten nie osiągnie celu.
Na razie ogarnęło mnie mini przeziębienie. Pewnie to "produkt" uboczny mojego przejmowania się, a co za tym idzie podpinanie się pod emocje innych ludzi.
A sporo tych emocji wokół Nas ostatnio się nagromadziło.
Kurs. I co będzie po nim. Kwalifikacja wymarzona ale czy osiągalna?
Rodzina coraz intensywnie nachodzi naszych rodziców pytaniami o nasze ewentualne dzieci. Na naszą prośbę nie mówią nic, ale intensywność dopytań zaczyna ich przerastać. I poczułam presje z ich strony, by powiedzieć rodzinie, że dzieci biologicznych mieć nie możemy. A my założyliśmy inny plan i ich naciski nawet lekkie, ale zawsze psują nasz misterny plan. Po kwalifikacji chcieliśmy mówić od razu o adopcji by uniknąć, przynajmniej ja sobie to tak wyobraziłam, pytań dot. przyczyn niepłodności itp. Tylko jak się nad tym głębiej zastanowiłam to my nie daliśmy od ślubu żadnej informacji czy chcemy mieć dzieci, czy w ogóle się staramy i czy ewentualnie mamy problem i się leczymy. Mówię tu o bliskiej rodzinie. Nas już nie pytają, ale męczą rodziców. Nie jest to już dla nas temat tabu ale czemu innych tak bardzo interesuje nasze intymne życie. Maz mi tłumaczy, że to z troski. Coś w tym jest. Musze to sobie poukładać w głowie.
Zbytnie zainteresowanie naszym życiem przytłacza mnie. Stąd też rzadkie bywanie w rodzinnych stronach. Tu gdzie mieszkamy nikt nas nie męczy. Mało kto wie co dręczy nas w środku. Tacy skryci z nas ludkowie.
Bo my byśmy chcieli tak zwyczajnie, chodź zawsze zabiegałam by o nadzwyczajność się otrzeć. Tak już bywa z tymi marzeniami, precyzyjność popłaca.
Stan na dziś.
Staż małżeński 5 lat.
Dzieci brak.
W drodze żadne.
Możliwości zajścia w ciążę - brak
Droga do posiadania dzieci - adopcja
Kurs - w trakcie.
Chęć mówienia o tym całemu światu - brak. A wyobrażając siebie w ciąży miałam przed oczami obrazem dumnej mamy oznajmiającej nowinę całemu światu. Jak punkt siedzenia zmienia punkt widzenia.
Reakcja najbliższych na wieść o adopcji - jeszcze przed nami. Na razie wiedzą tylko rodzice.
Reakcja najbliższych na informację o niemożności posiadania dzieci - brak. Powiedzieliśmy rodzicom i jednej znajomej. Reakcja znajomej, na pewno Wam się uda. Przepłakałam cały wieczór.
Próbuje skonfrontować się ze swoim lękiem mówienia o niepłodności. Na łamach neta idzie mi to bez problemowo. Trudniej wykrztusić z siebie słowa tak normalnie w realu. Czuje jakby to było pewnego rodzaju niepowodzenia. Tylko dlaczego tak to odbieram. Może to brak aprobaty mojej mamy. Oczywiście oficjalnie popiera nasza drogę adopcyjną, a taktu nie ma nawet odrobinę. Opowieści o wnukach czy dzieciach innych ludzi teraz już mniej mnie poruszają ale jeszcze jakiś czas temu słuchanie 15+-20 minut opowieści o dzieciach nie było miłe. Wie i powinna domyślić się że posiadanie dzieci jest to dla nas drażliwy temat, a ta gada. Teściowie w tej kwestii są bardziej taktowni. To miłe.
A jak zareagują inni? Obecnie mogłabym się nawet o tym nie dowiadywać. Nie ich interes. Będzie dziecko to się domyśla. Człowiek stadnym jest zwierzęciem i wśród ludzi przebywać lubi. Trzeba umieć kooperować. I to mówienie nie tylko o miłych sprawach to kooperacja. Przeraża mnie ta myśl bo póki adopcja nie stanie się namacalna, informacja o niej nie pójdzie w eter. A więc mówiąc o niepłodności naszej boje się pytań, dlaczego, a jak, co robiliście, a in vitro, a inseminacja, to co odpuściliście tak całkiem? a jak padnie pytanie o adopcję, to co wtedy?
Tylko czy jesteśmy w stanie przygotować się na każdą reakcję.Pewnie nie. Pewnie nie raz zaskoczą nas ludzie, mile lub mniej mile. A czy to źle. Pewnie nie. Może odrobina luzu pozwoliłaby mi odpuścić troszkę ten temat i pozwolić by wszystko płynęło z prądem, co ma być to będzie.
Chcecie wiedzieć co u nas. Ok.
Chce żyć a nie zamartwiać się co pomyślą inni. To nasze życie. Fakt o fakt i w danej chwili nie jest on do zmiany. A niektóre fakty zmienić się nie da takie życie.