wtorek, 19 kwietnia 2016

Telefony w mojej głowie-kartka z kalendarza

Dziś chciałam podzielić się z Wami czymś co napisałam nad ranem dzień po telefonie.


Poniższa notka powstała kilkanaście godz po opisywanym zdarzeniu.  Emocje na wierzchu nic do ukrycia.

Gdyby kilka dni temu ktoś spytał mnie jak będzie wyglądał czas gdy zadzwoni telefon a w słuchawce miła pani z ośrodka poinformuję nas ze maja dla nas propozycje dziecka,  ta wizja byłaby daleko odrealniona od tego co faktycznie miało miejsce.
A więc: zadzwonili.  Niespodziewanie? Powiem tak trochę chyba intuicyjnie ich czyli ośrodek wyczulismy.  W zeszły czwartek zawiodłam zaświadczenie do ośrodka o praktykach w Rz.  Naszych Pan akurat nie było.  Informacji więc zero.  Wysłałam więc męża z misją telefon.  W poniedziałek mąż dzwoni:informacje zdawkowe raczej nic konkretnego,  tylko jedno zdanie które mi utkwiło:to jest czas kiedy możecie się spodziewać telefonu ale najważniejsze jest dopasowanie.  Tyle.
Dzień 8 kwietnia.
Tak to ten dzień. Piątek.  Myśli już weekendowe a tu jeszcze 8 h pracy i to przed 10. Młyn jak to przed 10 że nie wiem jak się nazywam.
Widzę nieodebrany telefon.  Nr nieznany bo nie mam zwyczaju nr zapisywać.  Nie mogę oddzwonic.  Za jakiś czas patrze  ponownie już drugi raz ten sam nr próbował się skontaktować.  Nie mogę odebrać.  Dzwoni mąż godzina po 16. Mąż nie dzwoni do mnie w trakcie pracy gdy nie jest ważne.  Odbieram.  Nie mogę rozmawiać zadzwonię za minutę muszę tylko zejść. Wychodzę na dwór,  oddzwaniam.
Dzwonili z ośrodka chłopiec 4 dni jutro jedziemy do ośrodka.  Ciepło a ja się trzęse. Szczęśliwa chodź w szoku nie wiem co czuć co powiedzieć.  Nie mogę rozmawiać dłużej.  Wracam do pracy gdzie nikt nic nie wie a cała  skacze z radości tak wewnętrznie.  Muszę opanować emocje.
Za pół godz dzwonie do męża ponownie jeszcze nie wierzę.
Dzwonie do mamy.  Aż dreszcze mnie przeszły słyszę od niej.
I chodź najchętniej skoczyłabym jak na skrzydłach w ramiona męża muszę czekać bo akurat dziś to dzień integracji pracowej.  Wiec idę śmieje się pije jest miło ale moje myśli są gdzie indziej.  Wracam do domu jest północ.  Mąż złożył łóżeczko.  Siedzimy na podłodze w pokoju naszego dziecka i szczerzymy się do siebie.  I jest bosko.
Łóżeczko wygląda bosko. Nadal nie wiemy co mamy myśleć.
Jutro wszystko będzie pewne tylko jak do tego dnia wytrzymać.
Jest 5 rano jak pisze ta notkę.  Myślę. Nawet kot śpi pod kołdrą.

10 komentarzy:

  1. Fajnie, że na bieżąco sobie wszystko zanotowałaś. Domyślam się, że to była bezsenna noc :)
    Telefony mają chyba to do siebie, że dzwonię w "odpowiednich" momentach. I tak Cię podziwiam, że wytrwałaś tyle godzin do spotkania z Mężem.
    A ja szczerzę się do Was i Waszego Synka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ten sam czas u nas. Pewnie czytałaś! :) też podobnie! :)
    Ależ się cieszę! Sama mam dreszcze! :)
    Bądźcie teraz tylko szczęśliwi! <3 achh.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy szczęśliwi i nich tak zostanie :) dzięki :) pozdrawiam

      Usuń
  3. Wzruszyłam się. Super! Gratulacje raz jeszcze!!! Samych radosnych, szczęśliwych i Rodzinnych chwil:). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie! Najbardziej wzruszylo mnie to gotowe lozeczko. Samych dobrych chwil Kochani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż zaskoczył mnie tym łóżeczko i to bardzo:)

      Usuń
  5. Fajnie, że udało Ci się uwiecznić pierwsze myśli po telefonie. Kiedyś będziesz mogła przeczytać to synkowi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy będzie chcial słuchać hehe
      Pozdrawiam:)

      Usuń