Będzie to post motywacyjny.
Dla mnie.
Dopadło mnie coś co nazywamy handrą. Taka styczniowa. W kontekście lenia maksymalnego. Po powrocie do domu nic mi się nie chce, a brak aktywności zmaga zmęczenie i senność. Bieganie zawiesiłam na czas nieokreślony. Ciemno. Zimno. A tak na prawdę to lenń. Nie chce mi się . Mogłabym pomachać z Ewą bez wychodzenia domu. Tymczasem płytę pokrywa kolejna warstwa kurzu i czeka na lepsze czasy. Ostatnio ramach poprawy nastawienia chciałam zakupić sobie garderobę dokładnie bluzki w żywych wiosennych kolorach. Poleglam na polu bitwy wracajac z zakupów z pustymi torbami. Dwa grosze dodaje praca i zmęczenie jakie z niej wynoszą po 8 godz pracy.
I tak wiem że to wszystko siedzi w głowie.
Fitness czeka by go odwiedzić i zostawić trochę potu.
I w domu tyle spraw do dokończenia. Papierowe torby same się nie robią. Meble same się nie pomaluja.
Tym razem nie będzie górno lotnych deklaracji.
Czeka mnie dziś ciężki dzień w pracy. Oby miło mnie zaskoczył i był jednym z przyjemniejszych.
Za 3 tygodnie rozwiąże się sprawa mojej umowy w pracy. Miała by bajka a będzie happy end wyznaczony w czasie. Oby bo plany coś się robić nie chcą a przepustką są do umowy.
W pracy właśnie zmuszają mnie do zaplanowania całego urlopu na ten rok. I tym sposobem moje myśli dość często odpływaja ku wspomnieniem z wakacji gdzie gorąco i beztrosko. A urlop dopiero we wrześniu. A ja marzę o tym już teraz.
Plaża. Drinki. Temperatura w cieniu 30 stopni. Lubię to- powiedziałby Facebook.
Tyle dziś. Koniec marudzenia.
Gdzie te czasy gdzie piątek był cudowny niezależnie od wszystkiego.
Mimo wszystko jakoś mi lżej. Chyba na wątrobie.
A tak na serio to musi być dobrze. I tego się trzymam.
Dziś nie będzie o adopcji chodź chodzi mi ta myśl po głowie cały czas. Jak to będzie w tym roku wyglądać. DZIECKO najważniejsze ale do pracy chciałabym mieć gdzie wrócić bo zaczyna się układać, tylko...
Miłego dnia i nie dajcie się jak ja.
Jeszcze trochę i przyjdzie wiosna - i w pogodzie, i w Waszym życiu z pewnością też :)Ale moje podejście do chandry jest takie, że czasami faktycznie trzeba z nią walczyć, a czasami się w niej pławić i nią delektować, popłakać sobie, wyrzucić złe emocje ;) To też jest jakaś forma oczyszczenia i potem człowiek czuje się zdecydowanie lepiej :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, tylko u mnie to jest zmęczenie, taki brak energii. Nawet złych emocji brak. Endorfiny potrzebne od zaraz:) miłego dnia mimo że mroźny to życzę dużo slonca:)
UsuńPrzydałoby się więcej witaminy D. Ciemność nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Na szczęście nie obejrzymy się i przyjdzie wiosna.
OdpowiedzUsuńJa właśnie przeżywam powrót do pracy, ale z drugiej strony cieszę się, że mam do czego wrócić. Zwłaszcza, że robię, co lubię.
Zazdroszczę bo fajnie jest wracać do pracy którą się lubi. Ja mam wlasnie dylemat związany z praca bo chciałabym być fair i powiedzieć o procesie adopcyjnym by mieć gdzie wrócić po roku a z drugiej chce chronić siebie. U nas ostatnio 2 dziewczyny jak tylko dowiedziały sie że są w ciąży poszły na zwolnienie i kierownictwo nie było zadowolone. Dodam że pracuje u nas 5 osob. A jak już zadzwonią do nas to pewnie praktycznie z dnia na dzień znikne z pracy. Jedyny plus że tylko na rok.
UsuńPozdrawiam:)
Pewnie ze będzie dobrze! Musi być! I tego się trzymaj.. a wiosna powoli nadejdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Trzymam kciuki za umowę. Chciałaby Ci przesłać trochę słońca i pozytywnych myśli, ale u mnie też szaro, zimno i mało energetycznie. Do wiosny już coraz bliżej i tego się trzymajmy ...
OdpowiedzUsuń