niedziela, 17 stycznia 2016

Jedna wizyta a świat jakby bardziej kolorowy

Weekend pod znakiem 7 latka. Wizyta chrześniaka.
Teraz siedzimy już we dwoje na kanapie,  zmęczeni,  ale szczęśliwi.  Było tak inaczej.  Mnóstwo pytań  dla nas oczywistych ale nie dla dziecka.  W tramwaju tak podekscytowany jazda że nie chciał usiąść. A my do swoich 1szych razy  zaliczylismy  seans w kinie w południe na bajce dla dzieci.  Nawet bajka nas wciągnęła.  
Oczywiście dookoła głowy.  Czapka. Rękawiczki.  Zdejmij bo gorąco.  Załóż bo zimno.  Zjedz mięso i surowkę. 
Wspólne odrabianie lekcji.  Nauka czytania do szkoły.  A jak to się pisze? Eksperymenty z wodą jako zadanie domowe.  Ustalanie zasad,  teraz zrobimy lekcje ale po będziemy grać w eurobiznes.  Nie szuraj  tylko podnoś nogi. 
Itd
I czuje sie teraz tak.. No właśnie tak inaczej.  Chciałabym być już mama.  Trzymać w swoich rękach swoje dziecko.  I mimo że jest to jeszcze życzenie do spełnienia,  czuje się szczęśliwa.  Tak po prostu u boku mojego męża. 
... 
A ze spraw przyziemnych mamy już wyznaczony termin spotkania w Ośrodku które umożliwi nam ewentualne otrzymanie dziecka że szpitala takie bez odebranych praw rodzicielskich.  Do momentu uregulowania sytuacji prawnej bylibyśmy rodzina zastępcza.  A po uregulowaniu będziemy adoptować. U nas w Ośrodku tak to wygląda prawnie.  Stąd te dodatkowe zajęcia.  By wszystko było jasne. 
A w pracy trochę się wszystko pokomplikowalo a raczej wygląda że się pokomplikuje.  Mąż  mi mówi że póki nic nie wiadomo jest szansa by było dobrze.  I tego się trzymam. 
Mało mnie tu ostatnio w formie słowa pisanego.  Weny brak. 

6 komentarzy:

  1. No więc tak..
    My kończyliśmy kurs jako normalna rodzina adopcyjna systemem PRIDE.
    Trafiło się małe dziecko, w szpitalu. Nasze dziecko.
    Zaproponowano nam zabranie jej do domu, ale wiedzieliśmy, że różnie może być, że matka będzie mogła wrócić. Jak wiesz, nie wróciła. Od końca marca dopiero we wrześniu uprawomocnił się wyrok o pozbawienie praw rodziców małej. Tyle czasu żyliśmy w nerwach i stresie, czy czasem COŚ się nie wydarzy.
    Nie jesteśmy rodziną zastępczą małej, trafiła do nas poprzez PREADOPCJĘ (tak się to nazywa chyba), sędzia wydał po prostu postanowienie sądownie, że zabieramy ją do domu jako opiekunowie i będzie przebywać u nas, jako docelowej rodziny adopcyjnej, żeby rosła, wychowywała się normalnie, żeby czuła się bezpieczna i kochana z nami. Oprócz nas mała ma również opiekun prawną, która była u nas tylko raz.
    Ogólnie jesteśmy od początku normalną rodziną adopcyjną małej.
    Niestety zabranie dziecka ze szpitala kosztuje tyle, jak widać właśnie u nas. Oby u Was trwało faktycznie szybciej, chociaż tu sądzę, że każdy przypadek jest inny.
    Czytasz mój blog, więc wiesz, co dzieje się u nas mniej więcej. Nie piszę dokładnie, ale jeśli kiedyś chciała byś pytać o coś to pisz śmiało :)
    Co jeszcze? Faktycznie ryzyko i stres jest, ale uważamy wraz z mężem, że warto przez to wszystko przejść (bo nie raz płakałam, bałam się panicznie, że nam ją jednak zabiorą itd), bo nasza mała jest z nami od początku właściwie. Jest w domu od 18 dnia życia :)
    Dziś ma już prawie 11 miesięcy! :)
    Życzę Wam samych dobroci, spełnienia marzenia posiadania dziecka! :)
    Jak coś to pisz do mnie! :)
    kamykowa1988@gmail.com - Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info. Tylko u nas w Ośrodku by przyjac takie dziecko że szpitala podpisuje się umowę cywilna jako rodzina zastępcza, a po uregulowanie sytuacji prawnej możemy dziecko adoptowac. Jedyne co się różni od normalnej rodziny zastępczej to fakt otrzymywania macierzyńskiego z dniem wzięcia dziecka do domu. Na razie wiem tylko tyle. Pod koniec stycznia będziemy mieli spotkanie w Ośrodku to wszystkiego się dowiemy. Dzięki za maila jak coś to będę pisać. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Może to lepiej, a może nie. Sama nie wiem. U nas trochę inna historia, ale jednak podobna.
      Fajnie, kiedy jest w domu maleństwo.. Nie jest zaniedbane, od początku wasze, wszystko widzicie i gdyby nie fakt, że wychodzisz z domu i ludzie widzą Ciebie to nawet nie wiedział by nikt, że dziecko jest adoptowane. Mnie nawet męża babcia pytała, kiedy ją przywiózł mąż do nas i zobaczyła malutką i mnie:" A, a, a.. Kiedy Ty urodziłaś!?!?"
      Była baaaaardzo zaskoczona i gdybyśmy powiedzieli, że urodziłam to by uwierzyła. :) babcia - najbliższa osoba, z która się widujemy tylko trochę mniej :)
      Tak poza tym to cudowne chwile przed Wami. Myślę, że mimo czekania na pozbawienie praw RB warto! Fajnie, że u Was tak jest. U nas w OA to pierwsza taka malutka dziewczynka i w ogóle dziecko do adopcji :) buziaki

      Usuń
  2. No to mieliście taką małą wprawkę i trening przed tym, co Was w przyszłości czeka :) Tak jak pisze Without Irony, stres zawsze jest, bo matka biologiczna ma jeszcze jakiś czas na zmianę swojej decyzji i do momentu uregulowania sytuacji prawnej jeszcze zawsze coś się może wydarzyć. My tak naprawdę odetchnęliśmy z ulgą i spaliśmy spokojnie dopiero w momencie, kiedy uprawomocnił się ostatecznie wyrok sądu po końcowej rozprawie. Życzę Wam powodzenia, dobrych decyzji i jak najszybszego sfinalizowania ewentualnych formalności! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroczy 7 latek Wam się trafił. My po weekendzie z Chrześniaczką Męża mieliśmy chwilowy kryzys i znaki zapytania czy na pewno wiemy, w co się ładujemy :)
    U nas w OA też była możliwość zabrania maluszka do domu wprost ze szpitala. W tej chwili z jakichś względów zaniechano tego.
    Powodzenia i pozdrowienia dla mądrego Męża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My byliśmy bardzo zmęczeni po tym weekendzie ale szczęśliwi. Człowiek zaczyna funkcjonować w innych trybie. Ta wizyta uruchomiła we mnie skrywane głęboko uczucia bycia mamą bycia odpowiedzialnym za małego człowieka.
      Wzięcie dziecka ze szpitala z nieuregulowana sytuacja prawna to spore ryzyko. U nas w osrodku próbuja je ograniczac do minimum ale wszystkiego nie da rady przewidziec. Trzeba miec swiadomosc ze moga nam zabrac dzieko. Po to te dodatkowe zajecia by wyjasnic nam wszystkie kwestie które moga nas dotyczyc.
      To ze wyrazilismy chęć opieki nad maluszkiem ze szpitala nie znaczy ze takie własnie dziecko otrzymamy. Moze sie okazać ze będą starsze z uregulowana sytuacja. To tylko możliwość.
      Przekaże mężowi;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń