Dziś dzień, którego nie lubię. Nie rozumiem tez idei tego "Święta". Może zostane nazwana naiwną ale ja ufam ludzia a taki dzień przekadza mi w tym wyjątkowo mocno. PRIMA APRILIS.
A żarty ze mnie raczej mnie nie bawią. Nie mówiąć juz o tym, że potrafie ich nie wyczuc czy zrozumiec. W świecie "kawałów" poruszam sie jak słoń w składzie porcelany. Taka juz jestem.
Dobrze, że przynajmniej mąż o tym wie i z jego strony nie uświadcze "żartów" o nieprawdziwej treści. Lubie jak wypada ten dzień w weekend przynajmniej w pracy mozna spokojnie pracować.
A że obecnie jestem "świeżynką" to czujność włączam dziś na najwyższy poziom czuwania. A wszelkie rewelacje rozpatrze trzeźwym okiem dnia jutrzejszego.
Mimo wszystko miłego dnia wszystkim :)
PS: Szkoda, że dzis tez nie mam wolnego. Tak było miło wczoraj, nawet z listą do zrobienia ;)
Ja z kolei śmiać się z siebie potrafię i dość często to robię (a powodów jest zwykle co niemiara), ale akurat Prima Aprilis nie "obchodzę" już od bardzo dawna i również uważam, że akurat w tego typu żartach robionych komuś na siłę nie ma najczęściej nic śmiesznego. Oby współpracownicy jednak Cię oszczędzili ;)
OdpowiedzUsuńKochana, mam nadzieję, że Twój wewnętrzny radar zadziałał i nie dałaś się wpuścić w maliny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam