poniedziałek, 30 marca 2015

Poranek z kotem

Myśli me świętują już Wielkanoc. Dni jednak biegną znacznie wolniej, chodź i tak szybciej niż np 3 m-c temu. Dzis mam dzień wolny. A planów tyle, że trudno nazwać to wolnym. To nie urlop tylko dzień oddany za szkolenie w sobotę więc przynajmniej nie jest mi żal, że wykorzystuje dni urlopowe na przedświateczne sprzątanie. Dziś na "tapete" idzie kuchnia". Okna dwa tygodnie temu odzyskały swój blask dzieki mojemu mężawi. Dzieki Mu za to! Ja mogę wiele czynności wykonywać, a mycie okien to sama końcówka tej listy, tak tego nie lubię. Cieszy mnie, że również w tej kwestii się uzupełniamy. Piekarnik juz straszy od dłuższego czasu. Załuje, że nie mam piekarnika  z funkcją "wypalania brudu" ( nie pamiętam jak to fachowo się nazywa, chodzi o bardzo wyskoą temperaturę która wypala wszystkie zapieczenia, po wszystkim zmiata się tylko brud z piekarniak ). Następny oswiązkowo taki będzie. 

Dzień wolny od pracy dość specyficznie na mnie wplywa, tzn wstawanie ranne przestaje być uciążliwe. Chodź zawsze sobie mówię: o dzień wolny, pośpie sobie dłużej, a w praktyce od 6 jestem na nogach. Dziś mój  mąż obudził mnie o 6:30 mówiąc: napiszej sie ze mna kawy. I jak tu odmówić. Do tego było nawet ciasto, które upiekłam w niedziele. I miła chwila z rana z mężem mi wyszła. Aż warto było tak wczesnie wstać z łóżka. Oczywiście w budzeniu miał swój wkład kot, który mokrym noskiem mnie trącał po buzi jakby chciał powiedziec: koniec spania, wstajemy! Słodkie to:)

Teraz jesteśmy ja i kot sami. Próbuje pogodzić pisanie na klawiaturze z machaniem wędką kotu. Nie jest to sztuka łatwa. Myslałam, że kot zmęczy sie po kilku minutach jak ma to w zwyczaju. A tu nic. Energia go dziś rozpiera. A mnie wena. I tym sposobem próbuje zaspokoić obydwie potrzeby, moją i kocią. Może dzięki temu przy myciu piekarnika będzie na tyle zmęczony że odpuści sobie czynną pomoc w tej karkołomnej czynności. Na marginesie, zapewne każdy kto ma kota to wie, ale dla tych co go nie mają, kot zmienia pogląd na większośc czynności które samemu wykonalibyśmy w mig. Kot zwiększa czas takich czynności nawet kilkukrotnie. Wiem, ze można go po prostu odizolowac z pomieszczenia wykonywania danej czynnosci i jest po sprawie. Tylko dłuższe zamknięcie kot w jednym pomieszczeniu też nie jest pożądane, przynajmniej w przypadku naszego. 

Jakieś kilka dni temu chcialam się z wami podzielić moimi pomysłami na wariacje wielkanocne w kuchni. Z postu nici. Pusty tekst wydawał mi sie mało smakowity, a poszukiwanie zdjęć z zeszłego roku utkneło w martwym miejscu. I tak zdjęc brak, w co trudno mi uwierzyć. To dlatego że swego czasu mielismy z mężem dość dziwny zwyczaj robienia zdjęc każdego jedzenia podanego w naszym domu. Oczywiście prócz dań kupionych na wynos hehe I niby smakowitych dań z Wielkiej Nocy nie mamy. Z faktami nie będę polemizować.
Takim sposobem stwierdziałam że te braki fotograficzne nadrobię w tym roku i post powstanie po, na przyszłoroczne świętowanie. Wtedy juz okraszone zdjęciami. 

Tradycji pisankowej w naszej dwuosobowej rodzinie zbytnio nie ma. Od zeszłego roku królują te skąpane w obierkach z cebuli. I zawinięte w pończochę. ( wg takiej instrukcji http://www.domplusdom.pl/sklep/pisanki-listki ) Zabawy było z tym co nie miara. Czy w tym roku starczy nam sił i czasu na takie "szaleństwo" nie mam pojęcia. Mam nadzieje, że w sobotę to tylko takie pisankowe przyjemności nam zostana do wykonania. Piec planuje w piątek wieczorem po pracy. Pewnie na podwójnej kawie i red bullu, by sił mi starczyło na taki ambitny plan. 

Zdradze Wam tylko, że sernik naszej roboty to juz obowiązkowy punkt każdych Świąt. Tym razem próbujemy zaskoczyć gości - Teściów, nowym przepisem ze śliwkami i czekoladą. Oby udało się go wykonać. 

W planach była też babka, która jest moją pięta achilesową od zeszłego roku. A było tak: postanowiłam że naucze się piec babkę. Do tematu podeszłam ambicjonalnie. Pokaże że umię to zakupiłam "profesjonalny sprzęt" czytaj super, hiper foremkę na babkę. I takim sposobem zepsułam chyba z 5 babek. Kazda to był zakalec, więc babkami jeszcze nie były. W tym roku plan tez był zacny, by tą czarną serie przełamac, tylko gdzie czas na to znaleźć. Iskierka nadzieji jeszcze sie tli gdyz dobrą znajoma obiecała zdobyc przepis na babke trudna do zepsucia. Przepis od jej mamy. Oby sprawdziło sie to w moim przypadku.

Na pewno natomiast będzie mazurek. Bez masy kajmakowej. Dość nietypowy. testowany juz trzykrotnie i zaakceptowany przez rodzinę. Z serkiem mascarpone i konfiturą z płatków róży. Mało przypomina klasyczne mazurki. W smaku jest nie za słodki. I powiem Wam, że to mi w nim bardzo pasuje. Słodkie ciasta to nie dla mnie. Wogóle konfiturę z płatków róż polecam nie tylko do ciast. Ja pierwszy raz ja próbowałam jako dodatek do herbaty w takiej małej knajpce "Dwie Małpy". Wrocławianie pewnie wiedzą o jakim lokalu mówię. W lokalu są dwa lub trzy stoliki dwuosobowe, w czwórke raczej nie da rady tam przyjść na kawę. Z czego jeden stolik jest na wystawie okiennej. Klimat mega. I ta herbata.  I tam własnie pierwszy raz miałam okazje pic herbatę z konfitura
z płatków roż, zerkając na przechodniów przechodzacych obok nas, oczywiście za szybą okna lokalu. Polecam! Wyszła mi reklama, chodź całkiem nie zamierzona. 

Kot kilka minut temu odpuścił bieganie za wędką. Nastąpiła błoga cisza. Byłam przekonana, że słodko śpi, a on buszuje na kanapie. A raczej pod kapa tej kanapy, gdzie mu nie wolno. Widac nic sobie nie robi z tego zakazu. Nasz "posłuszny" kot ehh

Cały czas zerkam na zegarek na kamputerze, piekarnik czeka by zabłysnąć swym blakiem. Lista spraw do zrobienia od pisania na klawiaturze sama się nie rozwiąże.

Kot ponownie zaburzł mi spokój, biegając po blacie z kuchenką indukcyjna włączaąa na dotyk. Moge więc powiedzieć że nasz kot umie sam włączać kuchenkę. Sam sie nauczył. Z czego dumna nie jestem. Zanim kot do nas przybył plan był ambitny: kot nie będzie chodził po stole i blacie. Szkoda że sam zainteresowany ma to gdzieś.
A teraz miałczy, czyżby go na mizianie wzieło. Chyba nie. Bawi się własnie sznurkiem od mojego szlafroku. Najprostsze zabawki są najlepsze.

Wracając do Świątecznych przygotować to prócz kuchenny i związanych ze sprzataniem to ijnych nie przewiduje. Kot dość stanowczo wyraził swoje zdanie na temat ozdób związanych ze zbliżającym się czasem. Na widok wianka wpadł w szał i chciał odgryźć wszystkie szczuczne kulki. Zeszłoroczne gałęzie na których wieszałam pisanki, juz na samym poczatku zadomawiania sie kota zostały mocno zaatakowane i musiały być usuniete z widoku kota. Działały na niego jak płachta na byka. Planuje przemyciś oznaki wiosny w postaci żywych kwiatów, Które trzeba będzie branić dośc mocno przed wścibskim nosem i pazurkami naszego drapieżnika. Własnie ku mej nie uwadze wlazł do szafy. Gdzie od kilku dni męczy zamek od mojej bluzki. I znów mi zniknał z pola widzenia.

Ale się rozpisałam. 
Dziękuje każdemu, kto dotarł w czytaniu do tego miejsca.
A ja zabieram sie za nieuchronne. Sprzątanie.
A na koniec profil naszego kota. Mimo pozorów bardzo kochanego przez nas. Jak można zapewne zauważyć wprowadził do nas do domu mega dużo energii i życia :)



Ps: Kot sie zregenerował i szaleje.






4 komentarze:

  1. No piękniś Wasz jest niezły :) już wszystko z listy zrobione? U nas dzisiaj wolne i mycie okien było rano a teraz pada śnieg z deszczem, masakra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie wszystko udało się ogarnąć ;)
    To dobrze, że zdażyłaś z oknami przed śniegiem. U nas pogoda podobna deszcz, grad, snieg no i ten wiatr brr Wielkanoc tuz tuż, a pogoda jak na Bożenarodzenie ehh
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki uroczy :) Nie ma szans, żeby się nudzić przy Waszym Kociaku.
    Powodzenia w realizacji planów.

    OdpowiedzUsuń
  4. A dziękuje :) oby udało się wszystkie zrealizować ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń