niedziela, 28 czerwca 2015

Cześć mnie nadal mocno tego pragnie

Za mną ciężki tydzień.
Odnoszę wrażenie, że każdy kolejny takim jest w moim mniemaniu.
Ten był inny.
Psychicznie ciężki.
Dałam sobie wmówić coś czego pragnę najmocniej na świecie, ale wiem, że jest nierealne.
I to autorytetowi. Jakim powinien być a nie jest. Zaszufladkowane w kategorii cud. A cuda to chyba tylko w bajkach. Bajka to nie była, bo nie miała happy endu.
Od początku.
Odkąd znamy nasze wyniki. Mało optymistyczne. Zaprzestałam bieganie do lekarzy. A odkąd złożyliśmy podanie o adopcję zaniechałam nawet rutynowe wizyty.
A że kontrola raz do roku to minimum to umówiłam się do ginekologa. Kontrolnie. Zmierzyć mięśniaka. Zrobić cytologie. Tyle.
Swojego ginekologa nie mam więc umówiłam się do dowolnego.
Od kilku lat chodzę do ginekologa w ramach lux med. Plusy są tego takie że w swojej bazie mają wszystkie moje wizyty, badania. To dosc ważna wzmianka zanim przejdę do sedna.
No i bada mnie pani lekarz. Mierzy mięśniaka. I wyskakuje do mnie z tekstem:" a pani sie zabezpiecza przed niechciana ciążą?"
Ja zmieszana.
Mówię że nie, bo chcemy mieć z mężem dziecko, ale nie możemy.
A Ona do mnie, że mam grube adometrium, więc jak nie przyjdzie okres to proszę zrobić test.
A ja do niej, że to raczej niemozliwe bym była w ciąży, musiałby stać się cud.
To Ona do mnie o klinikach niepłodności.
O in vitro.
A na końcu i tak jeszcze raz dodała, że jak nie przyjdzie zrobic test.
Juz na fotelu podczas badania łzy mimochodem opuściły moje oczy spływając po policzkach. Przebierając się wybuchłam płaczem. Chciałam stamtąd wyjść jak najszybciej.
W domu było to samo.
Zła byłam na siebie, że część mnie podchwyciła ta informacje. A myśli pozwoliły sobie na chwilę fantazji.
I los chciał, że spóźniła mi się. Normalnie prawie jak w zegarku mam co 23 dni. Chyba łatwo się domyślić co przeżywałam w 24, 25 dniu.
 Zła jestem na siebie, ze pozwoliłam sobie znowu wszczepić chorą nadzieje, ze mogę być w ciąży. Przypomniałam sobie jak tego pragnę.
Przyszła w 27 dniu.
Rozbiła mnie w drobny mak.
Nienawidzę tego stanu.
Nawet teraz o tym pisząc mam łzy w oczach.
Tuż po miałam wszystkiego dość, nawet adopcji.
Serdecznie dość tego całego starania się o dziecko.
To jest ponad moje siły.
...
Po dojściu do siebie, zaczęłam kierować myśli na całkiem inne tematy. 
I zaczęłam szukać noclegu na weekendowy wypad na jezioro.
Taka spychologia myśli.
Czy się udało nie wiem.
Przydałby się urlop. A on dopiero na jesieni.
...

8 komentarzy:

  1. Doskonale pamiętam każdy dzień spóźniającej się miesiączki, a ona zawsze przychodziła, raz nawet spóźniła się o 10 dni, ale przyszła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ile razy ja żyłam nadzieją, że tym razem się uda (mimo, że wiedziałam, iż po poronieniach i wynikach męża szanse są minimalne). Każdemu kłuciu i pobolewaniu w moim ciele przypisywałam oznaki ciąży. A później płacz i wielkie rozczarowanie. Ja też nie znoszę tego stanu u mnie.
    Myślę, że to naturalne, co przeżywamy.
    Moja Droga, już niedługo Wasz kurs, o ile dobrze pamiętam, ma być już na jesień? Jestem pewna, że zajmiecie się kursami i cały proces zleci szybko. I będziecie szczęśliwymi rodzicami:)
    My jeśli zostaniemy wstępnie zakwalifikowani, kurs odbędziemy w przyszłym roku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuda się zdarzają. Może nie zawsze w sposób jaki sobie wyobrażamy. Wczoraj na kazaniu x mówił jak za wstawiennictwem JPII jakaś para doczekała się dzieciątka. Popołudniu rzuciłam tak po prostu do Męża, że może za mało się modliliśmy. On wskazując na Synka powiedział: jak to za mało? Tak to jest nasz cud. Droga do Niego była inna i dłuższa, ale się spełnił. Ale cieszę się, że na nią weszliśmy. Miałam już dość comiesięcznych zapewnień lekarza, że poczęcie będzie. Nie było, a mimo to jestem szczęśliwa. I Ty będziesz mimo, że w tej chwili wszystko wydaje się nie tak.
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana doskonale wiem, co przeżywasz - chociaż każda z nas jest zupełnie inna.
    Teraz ciężko Tobie i musisz dzielnie się trzymać.
    Mnie zawsze było przykro jak przychodziła @ ale teraz od kiedy jest Amelka wszystko wygląda zupełnie inaczej. Mam wymarzona córeczkę i jestem szczęśliwa, a Ty też będziesz i to szybciej niż myślisz :)
    Teraz jest Ci źle i wszystko jest bez sensu ale zaświeci dla Ciebie słońce! Ja zawsze uważałam, że mnie to nigdy nie spotka, a jednak.. :) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy podjęliśmy decyzję o adopcji i zgłosiliśmy się na pierwszą wizytę w OA, przestałam już wierzyć w nasz biologiczny cud, a na kolejne wizyty u mojego ginekologa pchała mnie już chyba tylko siła rozpędu. Byłam myślami tak blisko naszego "dziecka z chmur", że ewentualna ciąża stała się dla mnie czymś kompletnie odległym,nierealnym, abstrakcyjnym. Niemniej jednak jestem w stanie zrozumieć, co czujesz - w końcu nadzieja umiera ostatnia, choć tak wielu zwie ją matką głupich...Ale wierz mi: można być naprawdę szczęśliwą i spełnioną kobietą i mamą, nigdy nie będąc w ciąży - o czym świadczy tak wiele przykładów blogujących Dziewczyn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę podpisać się pod tym, co napisała Bajka! Kompletnie nie wierzę w żaden ciążowy cud. Od dawna.
      Raz, pamiętam, powiedziałam mojej mamie, ze spóźnia mi okres i zła jestem, że weekend przyjdzie, a miałam inne plany. Na to mama "A może Ty..?" Nie dokończyła, bo od razu popukałam się w głowę i odpowiedziałam "Błagam, tylko nie Ty.. Dlatego Tobie powiedziałam, bo myślałam, że przynajmniej Ty nie będziesz gadała takich rzeczy." Po chwili zaczęłyśmy się śmiać. "Wiem, wiem, Ty masz przecież inne plany.. :)" I na tym zakończyłyśmy tą rozmowę :)

      Jeszcze nie raz pewnie ktoś da Ci nadzieję.. Każde takie zdanie zbija z tropu.. Tak bywa.. Daj sobie przyzwolenie na takie emocje. Może wtedy łatwiej będzie przetrwać ten czas.

      Usuń
  6. Cześć jestem nowo upieczoną blogerką ;) bo co do bycia mamą to jeszcze troszkę. Wiem co czujesz, czytając Twój post czułam się jakbym to ja napisała. Ostatnio trafiłam na lekarza do którego wcale nie poszłam w sprawie starań o ciążę, a on i tak zaczął ten temat wmawiając mi ze sie uda... narobił mi nadziei, z której na szczęście wyleczyłam sie po 3 miesiącach. Okres ten zrobił ostry bałagan w mojej głowie... byłam juz taka spokojna i cierpliwie czekająca na Adoptusia- a tu nagle płacz i nadzieja na cos co wiem że nie przyjdzie. Głowa do góry! Ciąża bilogiczna jest przereklamowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Współczuję tez uważam że nie ma nic gorszego od fałszywej nadziei. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń