Pragnąc zostać mamą nie wybiegałam myślami w przyszłość która nas czeka po moim urlopie macierzyńskim. Liczyło się tu i teraz. Życie samo napisało nam scenariusz. Właśnie mija pół roku jak dzionki u boku naszego synka zamieniłam na 8 h pracy biuro administracyjnej w połączeniu z obsługą. Wybory życiowe nigdy nie są łatwe, a te dotyczące własnych dzieci tym bardziej. I tak matka polka skróciła urlop macierzyński, wbił się w szpilki i wybiegła ku nowym wyzwaniom służbowym. Nowa praca i ta perspektywa, że tak mało czasu spędzam z synkiem. Ciężko było. Są dni. że nadal tak jest, że muszę zostać dłużej. I jeszcze ta wizja godzinnego powrotu z pracy do domu wprawia mnie w rozpacz.
Pierwszy raz odczuliśmy z mężem jak praca może wpływać na życie prywatne. Gorzka to była lekcja. Wydaje mi się przynajmniej ze wyciągnęliśmy z tej lekcji wszystkie wnioski by w przyszłości nie pozwolić przenosić stresu z pracy do domu. Bo dom to ludzie których się kocha.
To nie jest moja wymarzona praca, może zakres pracy tak. gorzej z atmosferą. W dni kiedy mam jej dość odpalam na komputerze strony z ogłoszeniami o pracę i przeglądam. Kilka nawet wysłałam. Później wychodzi słońce i zaczyna być miło, gdyby tylko nie było to tylko na chwilę, taka cisza przed burzą.
Pierwszy raz odczuliśmy z mężem jak praca może wpływać na życie prywatne. Gorzka to była lekcja. Wydaje mi się przynajmniej ze wyciągnęliśmy z tej lekcji wszystkie wnioski by w przyszłości nie pozwolić przenosić stresu z pracy do domu. Bo dom to ludzie których się kocha.
To nie jest moja wymarzona praca, może zakres pracy tak. gorzej z atmosferą. W dni kiedy mam jej dość odpalam na komputerze strony z ogłoszeniami o pracę i przeglądam. Kilka nawet wysłałam. Później wychodzi słońce i zaczyna być miło, gdyby tylko nie było to tylko na chwilę, taka cisza przed burzą.
Kolejne zmiany nas czekają. Żłobek. Do tej pory młodym zajmowała się teściowa, która z nami zamieszkała by zajmować się wnukiem jak będziemy w pracy. Cieszę się ze była. Nauczyła naszego synka mnóstwa umiejętności i słów. Chodź bez zgrzytów się nie obyło.
To tyle. Lżej mi jakoś. Może wrócę na stałe. Może. .
Idę spać.
Powodzenia w żłobku!
OdpowiedzUsuńEch te dylematy przy dzieciach...
No jesteś, zastanawiałam się co tam u Was słychać! Ja też wróciłam do pracy i nasze dziecię posłaliśmy do żłobka. Początki były ciężkie (nadal chyba są) ale czasami nie mamy wyboru. Buziaki dla Was:)
OdpowiedzUsuńI jak powrót do pracy ?
UsuńMy teraz z mężem mamy 2 tygodnie urlopu i od października zaczynamy adaptacje ze żłobkiem.
Buziaki
Takiego nawału pracy nie miałam nigdy.Organizacyjnie jakoś to ogarniam niestety fizycznie nie jestem w stanie się wyrobić. Wszyscy oczekują ode mnie podręczników i ćwiczeń na wczoraj, a wydawnictwa nie nadążają z wydrukiem - mają prawie miesięczne opóźnienia. Zmiany w oświacie sprawiły, że papierkowej roboty mam praktycznie trzy razy więcej. Do tego ilość podręczników na ucznia jest przytłaczająca - a niby chodzi tu o lekki tornister. Mam nadzieję, że do końca września to wszystko ogarnę.
UsuńTo powodzenia, na pewno dasz radę :)
UsuńJa od dwóch lat przekonuję siebie, że potrzebowałam powrotu do pracy. Taka samoobrona, bo wiem, że gdybym miała taką możliwość, chętnie zostałabym z Synkiem w domu. No może... na 1/3 etatu mogłabym wrócić, żeby czasem odpocząć od małego terrorysty. Powodzenia w żłobkowej adaptacji.
OdpowiedzUsuńJa nadal pracuję w domu (a właściwie dorabiam) , natomiast od wiosny planuję założenie własnej działalności. Już kilkukrotnie mogłam wrócić na etat - ale ostatecznie zawsze dochodziłam do wniosku, że wolę być sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Masz rację, te wybory nigdy nie są łatwe i pozbawione kosztów psychicznych.
OdpowiedzUsuńJa własnie siedzę w pracy i właśnie marzę o tym, żeby tylko telefon zadzwonił i... żeby stąd wyjść z mega bananem na twarzy :D Również słaba atmosfera...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakoś leci Ci w tej pracy... :)
Czytam, że Malutki trafił do Was jak miał 2 tygodnie. Miał nieuregulowaną sytuację? Jesteście z wrocławskiego ośrodka może? :)
Pozdrawiam!
Monika